wtorek, 29 grudnia 2015

One

Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam telefon i zobaczyłam kto do mnie o... 8:48 w sobotę napisał!!! Boże, nawet pospać nie dadzą.
    Od: Debil #1
"Pobudka!!! Jas, ja , ty i Zoe za dwie godzinki u ciebie w domu. Zrobimy sobie wieczór filmowy, ale najpierw pójdziemy do tego nowego sklepu w galerii :*
P.S. Nie słyszę sprzeciwu"
    Do: Debil #1
"Kurwa... ty chory pojebie!!! Żeby o 9 rano W SOBOTĘ mnie budzić!!! I ty chyba śnisz, że z tobą pójdę, a do domu mi nie wejdziecie XD Także do zobaczenia za około 5 godzin kiedy już się wyśpię"
    Od: Debil #1
"Nao, Nao, Nao... zapomniałaś o jednym małym szczególiku... posiadam dodatkową parę kluczyków do twojego domu, także DO ZOBACZENIA ZA 2 GODZINY :*"
    Do: Debil #1
"Okej. Ale będziemy musieli iść potem do sklepu po zapasy żywności..."
    Od: Debil #1
"Nie ma sprawy kotku :))"

Po odczytaniu ostatniej wiadomości, zablokowałam telefon i powoli zwlekłam się z mojego cholernie wygodnego łoża. Na ślepo dotarłam do łazienki i opłukałam twarz zimną, wręcz lodowatą wodą. Od razu powróciłam do świata żywych. Zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic. Dokładnie namydliłam swoje ciało, a na końcu spłukałam letnią wodą. Na włosy nałożyłam szampon, a po chwili spłukałam. Wyszłam z kabiny i wytarłam się puszystym czerwonym ręcznikiem. Kiedy byłam sucha owinęłam się czarnym jak smoła ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Po umyciu zębów wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę garderoby. Weszłam do niej i zaczęłam szukać idealnego stroju na całodniowy wypad do galerii (bo nie oszukujmy się, jak Will chce iść do galerii to nie będzie to godzinny wypad, zajmie nam to przynajmniej z siedem godzin...). Po 10 minut siedzenia na podłodze i wpatrywania się w ciuchy w końcu wymyśliłam co założyć. Zdjęłam ręcznik i założyłam czarną, koronkową bieliznę. Chwilę później miałam ubrana już wybrany zestaw ciuchów. Odłączyłam telefon od ładowarki i zeszłam na dół. Weszłam do dość nowoczesnej kuchni i zrobiłam sobie moje codzienne śniadanie, czyli płatki czekoladowe z mlekiem. Spojrzałam na zegar w kuchni. 9:53. Mam dużo czasu, dlatego z pełną miską płatków poszłam do salonu, gdzie znajdował się mój laptop. Odpaliłam go i włączyłam na jeden z moich ulubionych seriali, a mianowicie "Teen Wolf". Miałam jeszcze dobrą godzinę, więc zaczęłam oglądać najnowszy odcinek.
Kilka minut po skończeniu odcinka usłyszałam jak ktoś wchodzi do salonu. Tym kimś okazał się być Will z Zoe. Przywitałam się z nimi 'czułymi słówkami' i powiedziałam, że możemy już jechać.
- Zgaduję, że jedziemy jednym z moich samochodów?-zapytałam się, a raczej stwierdziłam.
- No oczywiście, że tak!-krzyknął podekscytowany Will.
- To idźcie do garażu i siądźcie do któregoś- powiedziałam i poszłam do pokoju po torbę.
Po spakowaniu do torby telefonu, słuchawek, portfela, laptopa i moich ulubionych Ray Bany'ów, ruszyłam w stronę garażu. Oczywiście obydwoje wsiedli do Audi R8... pod tym względem są bardzo przewidywalni. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam. Kluczykiem otworzyłam bramę i pojechaliśmy w stronę galerii.
Po kilku minutach dotarliśmy pod ogromny budynek. Zaparkowałam samochód i we trójkę weszliśmy do środka. Czułam wzrok większości osób na mojej osobie. No, bo widok dziewiętnastolatki posiadającej Audi R8 jest bardzo częsty w Londynie... eh. Po kilku sekundach po dotarciu na piętro galerii Will otrzymał swój wyjątkowo groźny zakupowy szał.
     
              5 godzin później...

-Willll- powiedziała Zoe do chłopaka, który przymierzał właśnie z setną bluzkę.
-Czego byś chciała moja droga służąco?- zapytał się zielonowłosy.
-Pierdole!- wykrzyknęłam- Will, chodzimy już po sklepach od dobrych 5 godzin, masz multum zakupów, a ubranie na gówniane rozpoczęcie roku masz. Także czy mój drogi milordzie możemy już spierdalać z tego sklepu i z łaski twojej iść do Nando's?!
-Czika, spokojnie, już kończę. tylko się przebiorę i możemy iść- powiedział i odetchnęłam z ulgą.
Czułam jak jakaś osoba wypalała mi dziurę w głowie. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego blondyna z kolczykiem w wardze. Patrzył się wprost na mnie, nie zwracając uwagi na Azjatę stojącego obok niego i coś do niego mówiącego.


Nagle usłyszałam Will'a mówiącego, że idziemy do kasy i możemy się stąd zmywać. Po 15 minutach siedzieliśmy w Nando's czekając na nasze zamówienia. Oczywiście, jak zwykle, ja zamówiłam najwięcej... ja i mój wiecznie głodny żołądek. Zaczęliśmy rozmawiać o najróżniejszych rzeczach, zaczynając od jutra rozpoczętego roku szkolnego do tyłków kelnerów w Nando's. I w ten właśnie sposób zleciało nam nie całe 1,5 godziny. Wychodząc weszliśmy jeszcze do marketu po jedzenie dla naszej trójki. Ja byłam odpowiedzialna za słodkie, West od napoi, a Thompson... no cóż, on po prostu wariował. Do wózku wrzuciłam kilkadziesiąt paczek żelków, z pięć paczek chipsów, dwa słoiki Nutelli i dwa słoiki masła orzechowego, dwanaście dużych czekolad Milka, trzydzieści trzy batony różnego 'pochodzenia'. Nie obyło się także bez kilku paczek popcornu, sześciu paczek nachos'ów, kilku opakowań pianek i oczywiście Oreo. Widziałam, że Zoe przyniosła kilkadziesiąt butelek Pepsi, Coca-Coli, Fanty, Sprite, Monster'a, kakaa, Tymbarka i oranżady. Po pół godzinie byliśmy pod kasami, gdzie kasjerka przeraziła się na taką ilość zakupów. No ,ale cóż takie życie nastolatka... musimy duużo jeść.
Po spakowaniu wszystkich zakupów do auta (co graniczyło z cudem) pojechaliśmy do mnie. Całą drogę Will śpiewał piosenki z radia, co w jego wykonaniu nie było zbyt znośne. Czasami ja z Zoe się dołączałyśmy, ale tylko czasami. Po 10 minutach znajdowaliśmy się przed moim domem. Specjalnie zaparkowałam jak najbliżej drzwi, żeby można było jakoś przenieść zakupy. Po 20 minutach targania zakupów do kuchni w końcu mogliśmy usiąść, a raczej położyć się na sofie w salonie. Było tak odkąd pamiętam. Po wejściu zawsze albo siedzieliśmy lub leżeliśmy na sofie w salonie przez przynajmniej godzinę, ponieważ nie mieliśmy siły na nic. Tak samo było tym razem. Nie musieliśmy się do siebie odzywać, w takich momentach jak te cisza zawsze była naszą towarzyszką. We trójkę rozumieliśmy się bez słów. Jednak takie coś w końcu się skończy i właśnie to nastąpiło w tym momencie. Will zaczął kierować się w stronę swojego pokoju, który u mnie tak samo jak on i Zoe mieli. Już wiedziałam co nas czeka. Will po kilku minutach rzucił w nas stroje kąpielowe, a sam był przebrany w kąpielówki.
-Dobra, koniec odpoczywania. Już spieprzać do góry i przebierać się w stroję. Widzę was tu za 5 minut- powiedział zniecierpliwiony Will, kiedy to my z Zoe nie ruszałyśmy swoich tyłku od ponad piętnastu minut.
-Nie spinaj się tak, za chwilę będziemy Thompson- powiedziała Zoe i pociągnęła mnie w stronę schodów- Widzimy się na dole za pięć minut- powiedziała do mnie i zniknęła w swoim pokoju.
Zrobiłam tak samo, weszłam do pokoju i od razu zaczęłam rozbierać ciuchy. Po minucie byłam ubrana już w strój kąpielowy. Związałam jeszcze włosy w koka i zeszłam na dół. Wyszłam na ogród i poszłam do altanki i wyciągnęłam z tamtejszej szafki trzy ręczniki. Kiedy w końcu Zoe przyszła we trójkę wskoczyliśmy do basenu.
           
             2 godziny później...

Kiedy byliśmy zmęczeni ciągłym chlapaniem i podtapianiem się, poszliśmy na leżaki. Will oczywiście leżał na środkowym, a obok niego ja i Zoe. Thompson zaczął opowiadać nam jego zdaniem 'śmieszne' żarty. Co oczywiście było kompletną klęską, nagle usłyszeliśmy głośny śmiech. Wtedy nasz wzrok padł na grupę chłopaków, którzy wypakowywali z vana różnej wielkości pudła i wnosili do domu... witajcie nowi sąsiedzi. Jeden z nich z blond lokami na głowie, drugi z fioletowymi włosami (coś czuję, że polubią się z Will'em), trzeci Azjata... czekaj, czekaj to on był z tym blondynem w sklepie, czyli ten blondyn też tu jest...
Nagle Azjata powiedział coś do tego blondyna, a ten spojrzał w naszą stronę i cwaniacko się uśmiechną, a chwilę potem zniknęli za drzwiami domu.
- Jas, gratuluję Ci nowych sąsiadów. I wiesz co? Powiadam, że od dzisiaj będę częstym gościem u ciebie- powiedział Will.




poniedziałek, 28 grudnia 2015