- Mała, nie mogłaś powiedzieć wcześniej- gdy to powiedział od razu wyłożył na stół saszetkę z białym proszkiem w środku. Po wciągnięciu go, tradycyjnie urwał mi się film...
Obudził mnie okropny ból głowy. Próbowałam sobie przypomnieć jak znalazłam się siebie w pokoju, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Ostatnie zdarzenie jakie pamiętam to to, jak Zayn wyciągnął prochy i razem się naćpaliśmy. Nie zapomniałam jednak tego, co Ian chciał zrobić Zoe. Wiem jedno, w drodze do warsztatu wstąpię do szkoły i 'na spokojnie' z nim porozmawiam. Zeszłam z łóżka i podeszłam do biurka gdzie stał kubek wody i jak mniemam tabletka na ból głowy. Jedno mnie zastanawia... jak to do cholery się tu znalazło! Jak podeszłam po tabletkę zobaczyłam, że pod szklankę została podłożona zgięta kartka. Podniosłam kubek i wzięłam kartkę.
Jasmine, przyniosłem Cię do pokoju, kiedy zasnęłaś na ziemi. Nie miałem serca Cię budzić, dlatego postanowiłem Cię przebrać w wygodniejsze ciuchy. Powiem Ci, że nieziemsko wyglądasz w swojej koronkowej bieliźnie. Jak pewnie zauważyłaś zostawiłem Ci tabletki na kaca i wodę...
L xxx
- A to gnojek, przebrał mnie- powiedziałam do siebie.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Zoe. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam w środku brązowowłosą dziewczynę owiniętą kołdrą. Kosmyki jej włosów walały się po szarej poduszce. Najciszej jak mogłam wyszłam z jej pokoju i zeszłam do kuchni. Tam wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatków karmelowych. Zalałam je mlekiem i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i wybrałam na nim stronę z filmami. Po długim zastanowieniu, postanowiłam obejrzeć "Ted", ponieważ niedługo wychodzi druga część, a Will chce na nią iść. Kiedy wyszukałam już film, włączyłam 'Play' i w tej oto chwili w 99,9% skupiłam się na filmie.
Po męczących dwóch godzinach ciągłego śmiania się wyłączyłam film. Niecałą godzinę temu ze swojego pokoju wynurzyła się Zoe i zeszła do mnie na dół, pooglądała ze mną przez chwilę film lecz po kilku minutach poszła. Szczerze mówiąc dzisiaj nie wyglądała za zbyt załamaną. Wyglądało na to jakby miała na to wyjebane. I prawdę mówiąc nie jestem tym zbyt zaskoczona. Wtedy była już podpita i zgaduję, że bardziej rozemocjonowana. Sięgnęłam ręką po telefon, który swoją drogą nie wiem jak się znalazł na ziemi, i sprawdziłam godzinę. 11:10. Pora się uszykować i jechać do szkoły, żeby wpierdolić Ian'owi. Wstałam z kanapy i przeciągnęłam się, ponieważ ścierpłam jak cholera. Weszłam po schodach do swojego pokoju i od razu skierowałam się w stronę garderoby. Poszukałam jakiś dobry strój do obicia mordy Ian'owi i od razu się w niego przebrałam. Następnie zrobiłam smoky eye's, a usta podkreśliłam bordową szminką. Włosy spięłam w wysokiego koka.Wzięłam telefon z biurka i włożyłam go do kieszeni. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się ku wyjściu. Na podjeździe stał mój motor z wyścigów, pewnie dopiero wczoraj Zayn go dostarczył. No cóż. Wsiadłam na niego i odpaliłam. Otworzyłam bramę i odjechałam z podjazdu z piskiem opon.
Po niecałych 8 minutach znajdowałam się już przed szkołą. Zeszłam z motoru i zdjęłam kask. Zostało jeszcze jakieś 5 minut do dzwonka więc postanowiłam poczekać na Ian'a. Wiedziałam, że przyjechał dzisiaj do szkoły, bo na parkingu jest jego samochód. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Zayn'a, że za 20 minut będę u niego.
Kiedy zadzwonił dzwonek wstałam z pobliskiego murku i skierowałam się w stronę stolika, przy którym siedzi cała drużyna futbolowa, w tym Ian. Usiadłam na stoliku, a swój wzrok skierowałam w stronę wyjścia ze szkoły. Po kilku sekundach w końcu zauważyłam Ian'a. Wstałam ze stolika i mozolnym krokiem kierowałam się w stronę grupki.
- Ej Ian!- krzyknęłam by jakoś zwrócić jego uwagę- Jak tam po imprezie, żadnych wyrzutów sumienia, że teraz obściskujesz się ze swoją dziewczyną?
- Momsen, z jakiego powodu miałbym mieć wyrzuty sumienia- powiedział, lecz brzmiało to bardziej jak pytanie.
- No wiesz, może z tego powodu, że chciałeś zgwałcić moją przyjaciółkę?- zapytałam, cały czas wstrzymując wybuch złości.
- Ale przecież ona sama chciała się ze mną przespać- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
- Czy ciebie do reszty pojebało Ian?!- nie wytrzymałam już- Przez ciebie ona nie chce wyjść z pokoju, jest na skraju załamania! I ty śmiesz mówić, że to ona jest winna!- z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem zbliżałam się do niego.
- Mała, uspokój się- gdy to powiedział od razu rzuciłam się na niego pięściami.
Zadałam mu najpierw prawego sierpowego, a następnie lewego. Kopnęłam go z całej siły w brzuch i w czuły punkt. Kiedy widziałam, że ledwo co kontaktuje przestałam. Odwróciłam się i powolnym krokiem skierowałam się do ścigacza. W pewnej chwili usłyszałam głos Ian'a.
- Jasmine, miej się na baczności. Twój odwieczny wróg może w każdej chwili zaatakować- kiedy wypowiedział te dwa zdania zamarłam.
Skąd on to do cholery o tym wiedział. Przecież oprócz najbliższych nikt o tym nie wie. Wsiadłam na motor i odjechałam z piskiem opon. Jeżeli to prawda i ON przyjechał do Londynu to Zayn na pewno będzie coś wiedział. I prawdopodobnie mój braciszek niedługo u mnie zawita. Po 10 minutach stałam przed domem Zayn'a. Zaparkowałam i bez pukania weszłam do środka. Zauważyłam mulata przy stole, gdzie walały się porozwalane papiery. Lecz jeden najbardziej przykuł moją uwagę. Było to dokument dotyczący zwolnienia z odbywania kary dla niejakiego Peter'a Wilson'a. Człowieka, który uśmiercił moich rodziców. Człowieka, który z mojego życia zrobił istne piekło. Człowieka, który nigdy nie powinien się urodzić. Człowieka, przed którym próbuje uchronić mnie mój brat.
- Czyli to prawda?- zapytałam Zayn'a.
- Tak, zwolnili go za dobre sprawowanie 2 dni temu- odpowiedział z smutkiem w oczach Zayn.
- Za dobre sprawowanie? Jak mogli wypuścić takiego chuja na wolność za dobre sprawowanie!- w tej chwili moje zdenerwowanie osiągnęło najwyższy poziom.
Jak można zwolnić kogoś po pięciu latach 'dobrego' sprawowania, kiedy ten ktoś zabił dwie osoby i próbował zabić jedną? Powiem wam jedno, ten który go wypuścił był albo mocno najebany, albo chory psychicznie.
- Dylan już wie o tym, prawda?- zapytałam.
- Tak, powiedział, że przyleci najbliższym samolotem, czyli będzie w Londynie za około 3 godziny, wyleciał 5 godzin temu- odpowiedział na moje pytanie.
- Dobra Zayn, to ja spadam. Muszę przygotować dom na jego powrót- gdy to powiedziałam zaśmiałam się i wyszłam z jego domu.
Wsiadłam na ścigacz i pojechałam w stronę domu. Nie śpieszyło mi się, więc byłam tam po 30 minutach. Kiedy weszłam do niego zastałam Zoe, która biegała po domu jak szalona. Zawsze widziałam ją w takim stanie kiedy szykowała się na wyjście z kimś kogo naprawdę lubi...o nie. Żeby to nie było to o czym myślę.
- Zoe Penelope Francesca West!- wykrzyknęłam na cały głos- Co do cholery ty robisz!
- O! Jas, właśnie miałam po ciebie dzwonić. Musisz mi pomóc wybrać coś na "spotkanie" z Calum'em- gdy powiedziała spotkanie zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Chwila... do jasnej cholery z jakim Calum'em!?- zapytałam się jej, ponieważ nie znam żadnego Calum'a.
- Tego azjate, który wiesz co...opowiadałam Ci wczoraj. I jest taka sprawa, że musisz mi coś pożyczyć, ponieważ nie warto żebym jechała do domu na pół godziny- odpowiedziała.
- Okej, chodź do mojej garderoby, tam sobie coś wybierzesz. Ale uwaga, nie mam za dużo sukienek na "koleżeńskie spotkanie"- powiedziałam do niej przez śmiech i razem poszłyśmy w stronę mojego pokoju i garderoby.
Kiedy znajdowałyśmy się już w niej, postanowiłam dać wolną rękę Zoe i pozwolić jej na samodzielne szperanie. Kiedy dziewczyna przewracała moją garderobę do góry nogami, ja postanowiłam trochę odpocząć. Usiadłam na fotelu i wzięłam do ręki IPhone'a. Włączyłam niedawno zainstalowaną aplikację i postanowiłam przez ten czas w nią pograć.
Godzinę później...
212, 213, 214, 215, 216, 217, 218...
- Jas!- moja przyjaciółka potrząsnęła mną tak, że telefon wypadł mi z rąk, co wiązało się także z niepobiciem mojego rekordu.
- Co?- zapytałam naburmuszona.
- Oj no, przecież nic się nie stało- powiedziała rozbawiona.
- Ty chyba nie wiesz co zrobiłaś. Byłam w trakcie pobijania mojego rekordu w Flappy Bird, kiedy to musiałam wytrącić mi telefon z ręki- powiedziałam do niej.
- Jasmine, wiesz co?- pokiwałam przecząco głową- Coś czuję, że uzależniłaś się od tej gry...ZNOWU.
- Dobra, japa. Nie uzależniłam się, jeszcze- powiedziałam- A pro po, co chciałaś, że musiałaś przerwać mi grę?
- Wybrałam już ciuchy, ale musisz mi pomóc powybierać dodatki- powiedziała.
- Dobra, pokaż mi co wybrałaś- powiedziałam do przyjaciółki, a ta mi pokazała sukienkę- Do jasnej cholery Zoe, skąd ty wytrzasnęłaś u mnie w szafie różową sukienkę!- powiedziałam zdezorientowana.
- No wiesz, minęła niecała godzina, dotarłam do początków twojego stylu ubierania i...Wuala- gdy to powiedziała wskazała na sukienkę.
- Dobra, zajmijmy się dodatkami. Ty idź zrób makijaż i włosy, a ja je poszukam i ci je przyniosę, okej?- zapytałam się.
- Okej- gdy tylko to powiedziała poszła w stronę łazienki, ja natomiast zabrałam się za dobranie dodatków.
Kiedy miałam już wszystkie dodatki, czyli złoty duży zegarek, białe szpilki, delikatny złoty łańcuszek i złote kolczyki w kształcie malutkich diamencików. Podałam je Zoe, a ta zaczęła się ubierać. Zostało jej 15 minut, więc musiała się pośpieszyć. Kiedy wyszła z łazienki po prostu nie mogłam oderwać od niej wzroku. Wyglądała nieziemsko. Wszystko ze sobą idealnie współgrało, a jej piękne, rozpuszczone włosy dodawały temu wszystkiemu dodatkowego uroku.
- Zoe, wyglądasz przepięknie- powiedziałam i zamknęłam ją w szczelnym uścisku.
- Dobra, mam jeszcze 5 minut, możesz mi powiedzieć, dlaczego przyjechałaś do domu taka rozkojarzona- zapytała z troską.
- Zwolnili Wilson'a z odbywania kary- powiedziałam, na co ona się wzdrygnęła.
- A to gnojek jeden, pewnie z własnej woli go nie zwolnili- gdy to powiedziała, ja parsknęłam śmiechem.
- Dobra, dosyć. Masz minutę, ponieważ on za chwilę po ciebie przyjdzie- powiedziałam to, a ona sprintem pobiegła na dół.
Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi i śmiech mojej przyjaciółki. Cały czas się zastanawiałam kim jest ten Calum, bo nie znam żadnego azjaty...moment...o w mordę, kolega Luke'a jest azjatą. Moje rozmyślania przerwał dźwięk tłuczonego szkła. Wyciągnęłam broń i powoli schodziłam po schodach. Kiedy byłam już na dole, zauważyłam czyjeś torby leżące na podłodze i już się domyśliłam kto to. Schowałam broń i weszłam do salonu gdzie ujrzałam mojego brata stojącego nad rozbitym wazonem.
- Dylan!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Ten mnie złapał i obkręcił kilka razy. Nie mogliśmy przestać się śmiać.
- Tak bardzo tęskniłem siostrzyczko- powiedział w moje włosy.
- Ja też, ale wiem, że masz mi coś ważnego do powiedzenia- powiedziałam i zmieniłam wygląd mojej twarzy na poważny.
- Czyli już wiesz?- zapytał się.
- Tak i naprawdę nie rozumiem jak mogli go wypuścić, przecież to jest psychopata!- krzyknęłam.
- Wiem, dlatego załatwiłem Ci czwórkę chłopaków, którzy będą twoimi 'prywatnymi ochroniarzami'- gdy to powiedział zrobił cudzysłów przy dwóch ostatnich słowach.
- Al...-próbowałam coś powiedzieć lecz on mnie wyprzedził.
- Nie ma żadnego 'ale', wiesz jak bardzo niebezpieczny jest Peter, a to że uważasz siebie za silną nic nie znaczy. Oni już o tym wiedzą i mieli niedawno się wprowadzić obok ciebie- gdy wypowiedział ostatnie słowa. To nie mogła być prawda.
- A i jeszcze jedno, mają niedługo tu przyjść, żeby im wytłumaczyć co i- jego wypowiedź została przerwana przez dzwonek do drzwi- O! To chyba oni- powiedział i poszedł otworzyć drzwi.
Ja natomiast dostałam załamania psychicznego. Do jasnej cholery, dlaczego akurat musiał być to ten blondyn!
Jasmine, przyniosłem Cię do pokoju, kiedy zasnęłaś na ziemi. Nie miałem serca Cię budzić, dlatego postanowiłem Cię przebrać w wygodniejsze ciuchy. Powiem Ci, że nieziemsko wyglądasz w swojej koronkowej bieliźnie. Jak pewnie zauważyłaś zostawiłem Ci tabletki na kaca i wodę...
L xxx
- A to gnojek, przebrał mnie- powiedziałam do siebie.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Zoe. Kiedy je otworzyłam, ujrzałam w środku brązowowłosą dziewczynę owiniętą kołdrą. Kosmyki jej włosów walały się po szarej poduszce. Najciszej jak mogłam wyszłam z jej pokoju i zeszłam do kuchni. Tam wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatków karmelowych. Zalałam je mlekiem i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i wybrałam na nim stronę z filmami. Po długim zastanowieniu, postanowiłam obejrzeć "Ted", ponieważ niedługo wychodzi druga część, a Will chce na nią iść. Kiedy wyszukałam już film, włączyłam 'Play' i w tej oto chwili w 99,9% skupiłam się na filmie.
Po męczących dwóch godzinach ciągłego śmiania się wyłączyłam film. Niecałą godzinę temu ze swojego pokoju wynurzyła się Zoe i zeszła do mnie na dół, pooglądała ze mną przez chwilę film lecz po kilku minutach poszła. Szczerze mówiąc dzisiaj nie wyglądała za zbyt załamaną. Wyglądało na to jakby miała na to wyjebane. I prawdę mówiąc nie jestem tym zbyt zaskoczona. Wtedy była już podpita i zgaduję, że bardziej rozemocjonowana. Sięgnęłam ręką po telefon, który swoją drogą nie wiem jak się znalazł na ziemi, i sprawdziłam godzinę. 11:10. Pora się uszykować i jechać do szkoły, żeby wpierdolić Ian'owi. Wstałam z kanapy i przeciągnęłam się, ponieważ ścierpłam jak cholera. Weszłam po schodach do swojego pokoju i od razu skierowałam się w stronę garderoby. Poszukałam jakiś dobry strój do obicia mordy Ian'owi i od razu się w niego przebrałam. Następnie zrobiłam smoky eye's, a usta podkreśliłam bordową szminką. Włosy spięłam w wysokiego koka.Wzięłam telefon z biurka i włożyłam go do kieszeni. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się ku wyjściu. Na podjeździe stał mój motor z wyścigów, pewnie dopiero wczoraj Zayn go dostarczył. No cóż. Wsiadłam na niego i odpaliłam. Otworzyłam bramę i odjechałam z podjazdu z piskiem opon.
Po niecałych 8 minutach znajdowałam się już przed szkołą. Zeszłam z motoru i zdjęłam kask. Zostało jeszcze jakieś 5 minut do dzwonka więc postanowiłam poczekać na Ian'a. Wiedziałam, że przyjechał dzisiaj do szkoły, bo na parkingu jest jego samochód. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Zayn'a, że za 20 minut będę u niego.
Kiedy zadzwonił dzwonek wstałam z pobliskiego murku i skierowałam się w stronę stolika, przy którym siedzi cała drużyna futbolowa, w tym Ian. Usiadłam na stoliku, a swój wzrok skierowałam w stronę wyjścia ze szkoły. Po kilku sekundach w końcu zauważyłam Ian'a. Wstałam ze stolika i mozolnym krokiem kierowałam się w stronę grupki.
- Ej Ian!- krzyknęłam by jakoś zwrócić jego uwagę- Jak tam po imprezie, żadnych wyrzutów sumienia, że teraz obściskujesz się ze swoją dziewczyną?
- Momsen, z jakiego powodu miałbym mieć wyrzuty sumienia- powiedział, lecz brzmiało to bardziej jak pytanie.
- No wiesz, może z tego powodu, że chciałeś zgwałcić moją przyjaciółkę?- zapytałam, cały czas wstrzymując wybuch złości.
- Ale przecież ona sama chciała się ze mną przespać- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
- Czy ciebie do reszty pojebało Ian?!- nie wytrzymałam już- Przez ciebie ona nie chce wyjść z pokoju, jest na skraju załamania! I ty śmiesz mówić, że to ona jest winna!- z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem zbliżałam się do niego.
- Mała, uspokój się- gdy to powiedział od razu rzuciłam się na niego pięściami.
Zadałam mu najpierw prawego sierpowego, a następnie lewego. Kopnęłam go z całej siły w brzuch i w czuły punkt. Kiedy widziałam, że ledwo co kontaktuje przestałam. Odwróciłam się i powolnym krokiem skierowałam się do ścigacza. W pewnej chwili usłyszałam głos Ian'a.
- Jasmine, miej się na baczności. Twój odwieczny wróg może w każdej chwili zaatakować- kiedy wypowiedział te dwa zdania zamarłam.
Skąd on to do cholery o tym wiedział. Przecież oprócz najbliższych nikt o tym nie wie. Wsiadłam na motor i odjechałam z piskiem opon. Jeżeli to prawda i ON przyjechał do Londynu to Zayn na pewno będzie coś wiedział. I prawdopodobnie mój braciszek niedługo u mnie zawita. Po 10 minutach stałam przed domem Zayn'a. Zaparkowałam i bez pukania weszłam do środka. Zauważyłam mulata przy stole, gdzie walały się porozwalane papiery. Lecz jeden najbardziej przykuł moją uwagę. Było to dokument dotyczący zwolnienia z odbywania kary dla niejakiego Peter'a Wilson'a. Człowieka, który uśmiercił moich rodziców. Człowieka, który z mojego życia zrobił istne piekło. Człowieka, który nigdy nie powinien się urodzić. Człowieka, przed którym próbuje uchronić mnie mój brat.
- Czyli to prawda?- zapytałam Zayn'a.
- Tak, zwolnili go za dobre sprawowanie 2 dni temu- odpowiedział z smutkiem w oczach Zayn.
- Za dobre sprawowanie? Jak mogli wypuścić takiego chuja na wolność za dobre sprawowanie!- w tej chwili moje zdenerwowanie osiągnęło najwyższy poziom.
Jak można zwolnić kogoś po pięciu latach 'dobrego' sprawowania, kiedy ten ktoś zabił dwie osoby i próbował zabić jedną? Powiem wam jedno, ten który go wypuścił był albo mocno najebany, albo chory psychicznie.
- Dylan już wie o tym, prawda?- zapytałam.
- Tak, powiedział, że przyleci najbliższym samolotem, czyli będzie w Londynie za około 3 godziny, wyleciał 5 godzin temu- odpowiedział na moje pytanie.
- Dobra Zayn, to ja spadam. Muszę przygotować dom na jego powrót- gdy to powiedziałam zaśmiałam się i wyszłam z jego domu.
Wsiadłam na ścigacz i pojechałam w stronę domu. Nie śpieszyło mi się, więc byłam tam po 30 minutach. Kiedy weszłam do niego zastałam Zoe, która biegała po domu jak szalona. Zawsze widziałam ją w takim stanie kiedy szykowała się na wyjście z kimś kogo naprawdę lubi...o nie. Żeby to nie było to o czym myślę.
- Zoe Penelope Francesca West!- wykrzyknęłam na cały głos- Co do cholery ty robisz!
- O! Jas, właśnie miałam po ciebie dzwonić. Musisz mi pomóc wybrać coś na "spotkanie" z Calum'em- gdy powiedziała spotkanie zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Chwila... do jasnej cholery z jakim Calum'em!?- zapytałam się jej, ponieważ nie znam żadnego Calum'a.
- Tego azjate, który wiesz co...opowiadałam Ci wczoraj. I jest taka sprawa, że musisz mi coś pożyczyć, ponieważ nie warto żebym jechała do domu na pół godziny- odpowiedziała.
- Okej, chodź do mojej garderoby, tam sobie coś wybierzesz. Ale uwaga, nie mam za dużo sukienek na "koleżeńskie spotkanie"- powiedziałam do niej przez śmiech i razem poszłyśmy w stronę mojego pokoju i garderoby.
Kiedy znajdowałyśmy się już w niej, postanowiłam dać wolną rękę Zoe i pozwolić jej na samodzielne szperanie. Kiedy dziewczyna przewracała moją garderobę do góry nogami, ja postanowiłam trochę odpocząć. Usiadłam na fotelu i wzięłam do ręki IPhone'a. Włączyłam niedawno zainstalowaną aplikację i postanowiłam przez ten czas w nią pograć.
Godzinę później...
212, 213, 214, 215, 216, 217, 218...
- Jas!- moja przyjaciółka potrząsnęła mną tak, że telefon wypadł mi z rąk, co wiązało się także z niepobiciem mojego rekordu.
- Co?- zapytałam naburmuszona.
- Oj no, przecież nic się nie stało- powiedziała rozbawiona.
- Ty chyba nie wiesz co zrobiłaś. Byłam w trakcie pobijania mojego rekordu w Flappy Bird, kiedy to musiałam wytrącić mi telefon z ręki- powiedziałam do niej.
- Jasmine, wiesz co?- pokiwałam przecząco głową- Coś czuję, że uzależniłaś się od tej gry...ZNOWU.
- Dobra, japa. Nie uzależniłam się, jeszcze- powiedziałam- A pro po, co chciałaś, że musiałaś przerwać mi grę?
- Wybrałam już ciuchy, ale musisz mi pomóc powybierać dodatki- powiedziała.
- Dobra, pokaż mi co wybrałaś- powiedziałam do przyjaciółki, a ta mi pokazała sukienkę- Do jasnej cholery Zoe, skąd ty wytrzasnęłaś u mnie w szafie różową sukienkę!- powiedziałam zdezorientowana.
- No wiesz, minęła niecała godzina, dotarłam do początków twojego stylu ubierania i...Wuala- gdy to powiedziała wskazała na sukienkę.
- Dobra, zajmijmy się dodatkami. Ty idź zrób makijaż i włosy, a ja je poszukam i ci je przyniosę, okej?- zapytałam się.
- Okej- gdy tylko to powiedziała poszła w stronę łazienki, ja natomiast zabrałam się za dobranie dodatków.
Kiedy miałam już wszystkie dodatki, czyli złoty duży zegarek, białe szpilki, delikatny złoty łańcuszek i złote kolczyki w kształcie malutkich diamencików. Podałam je Zoe, a ta zaczęła się ubierać. Zostało jej 15 minut, więc musiała się pośpieszyć. Kiedy wyszła z łazienki po prostu nie mogłam oderwać od niej wzroku. Wyglądała nieziemsko. Wszystko ze sobą idealnie współgrało, a jej piękne, rozpuszczone włosy dodawały temu wszystkiemu dodatkowego uroku.
- Zoe, wyglądasz przepięknie- powiedziałam i zamknęłam ją w szczelnym uścisku.
- Dobra, mam jeszcze 5 minut, możesz mi powiedzieć, dlaczego przyjechałaś do domu taka rozkojarzona- zapytała z troską.
- Zwolnili Wilson'a z odbywania kary- powiedziałam, na co ona się wzdrygnęła.
- A to gnojek jeden, pewnie z własnej woli go nie zwolnili- gdy to powiedziała, ja parsknęłam śmiechem.
- Dobra, dosyć. Masz minutę, ponieważ on za chwilę po ciebie przyjdzie- powiedziałam to, a ona sprintem pobiegła na dół.
Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi i śmiech mojej przyjaciółki. Cały czas się zastanawiałam kim jest ten Calum, bo nie znam żadnego azjaty...moment...o w mordę, kolega Luke'a jest azjatą. Moje rozmyślania przerwał dźwięk tłuczonego szkła. Wyciągnęłam broń i powoli schodziłam po schodach. Kiedy byłam już na dole, zauważyłam czyjeś torby leżące na podłodze i już się domyśliłam kto to. Schowałam broń i weszłam do salonu gdzie ujrzałam mojego brata stojącego nad rozbitym wazonem.
- Dylan!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Ten mnie złapał i obkręcił kilka razy. Nie mogliśmy przestać się śmiać.
- Tak bardzo tęskniłem siostrzyczko- powiedział w moje włosy.
- Ja też, ale wiem, że masz mi coś ważnego do powiedzenia- powiedziałam i zmieniłam wygląd mojej twarzy na poważny.
- Czyli już wiesz?- zapytał się.
- Tak i naprawdę nie rozumiem jak mogli go wypuścić, przecież to jest psychopata!- krzyknęłam.
- Wiem, dlatego załatwiłem Ci czwórkę chłopaków, którzy będą twoimi 'prywatnymi ochroniarzami'- gdy to powiedział zrobił cudzysłów przy dwóch ostatnich słowach.
- Al...-próbowałam coś powiedzieć lecz on mnie wyprzedził.
- Nie ma żadnego 'ale', wiesz jak bardzo niebezpieczny jest Peter, a to że uważasz siebie za silną nic nie znaczy. Oni już o tym wiedzą i mieli niedawno się wprowadzić obok ciebie- gdy wypowiedział ostatnie słowa. To nie mogła być prawda.
- A i jeszcze jedno, mają niedługo tu przyjść, żeby im wytłumaczyć co i- jego wypowiedź została przerwana przez dzwonek do drzwi- O! To chyba oni- powiedział i poszedł otworzyć drzwi.
Ja natomiast dostałam załamania psychicznego. Do jasnej cholery, dlaczego akurat musiał być to ten blondyn!
***
Hejka! W końcu napisałam ten przeklęty czwarty rozdział. Tak strasznie
mi się dłużyło pisanie go...
Uwaga, rozdział nie został przeze mnie sprawdzony także za wszelkie błędy przepraszam.
P.S. Rozdziały będę próbowała dodawać we wtorki ^^
P.S.2. W 'Bohaterach' został dodany Ian
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz